Artykuł opublikowany 16 lipca w serwisie Money.pl, autorstwa Michała Wąsowskiego, unaocznia skalę problemu, który w polskiej debacie publicznej trwa od lat. Z danych wynika, że Wirtualna Polska w 2024 roku zapłaciła wyższy podatek CIT niż Facebook Poland i Google Poland razem wzięte. Choć globalni giganci osiągają w Polsce ogromne przychody, nie rozliczają się z nich w naszym kraju, tylko w miejscach bardziej dla nich korzystnych podatkowo. Powstaje pytanie: czy naprawdę mamy się na to godzić i uznawać to za „normalność” funkcjonowania w zglobalizowanej gospodarce?
To nie tylko kwestia fiskalna, ale problem o znacznie szerszym zasięgu. Dotyka bowiem fundamentu suwerenności gospodarczej – zdolności do tworzenia i utrzymania własnych źródeł dochodu, wpływu na rynek pracy, inwestycje i rozwój społeczny. A przede wszystkim to znak, że Polska wciąż boryka się z brakiem silnych, rodzimych firm, które mogłyby skutecznie konkurować na globalnej arenie i działać pod własną marką.
W krajach, gdzie liczba rodzimych firm o zasięgu międzynarodowym jest wysoka, poziom wynagrodzeń, innowacyjności i bezpieczeństwa gospodarczego również utrzymuje się na wysokim poziomie. Dzieje się tak nie dlatego, że te kraje miały więcej szczęścia, ale dlatego, że zbudowały spójne, sprzyjające środowisko rozwoju – oparte na współpracy, zaufaniu i długofalowym myśleniu. To właśnie kapitał społeczny stanowi ich przewagę.
Co mówią dane?
Wykres 1 – Wpływ na bogactwo

Kapitał społeczny – rozumiany jako zdolność do współdziałania, zaufania i budowania wspólnych celów – w Polsce wciąż ma ogromne rezerwy. Nie chodzi wyłącznie o relacje międzyludzkie, ale także o relacje między obywatelami a instytucjami państwa, między administracją a przedsiębiorcami, między konsumentami a producentami. Brak zaufania przekłada się na krótkoterminowe decyzje, niepewność i ograniczone inwestycje. Gospodarka, która nie potrafi współpracować ze sobą wewnętrznie, nie zbuduje trwałej pozycji na zewnątrz.
Budowanie polskich firm globalnych wymaga dziś znacznie więcej niż tylko innowacyjnego pomysłu. Potrzebne są: stabilne i przewidywalne prawo, świadoma polityka państwa, przyjazne warunki administracyjne oraz lojalność konsumentów, którzy wspierają produkty krajowego pochodzenia nie z powodu protekcjonizmu, ale z troski o wspólną przyszłość. Dopiero przy takich fundamentach polskie firmy mogą rozwijać się do skali, która umożliwia realną konkurencję z międzynarodowymi koncernami.
W tym kontekście warto przypomnieć propozycję Fundacji Pomyśl o Przyszłości, która już kilkanaście lat temu postulowała wprowadzenie tzw. opłaty równych szans – rozwiązania, które miałoby wyrównywać warunki konkurencji między gigantami o ugruntowanej pozycji globalnej a rozwijającymi się firmami z Europy Środkowo-Wschodniej. W myśl tej koncepcji, środki z opłaty trafiałyby do funduszy wspierających rozwój lokalnych przedsiębiorstw i wzmacniających ich pozycję konkurencyjną w obrębie wspólnego rynku UE.
Nie sposób zapominać, że polskie firmy potrafią osiągać sukcesy. Przykłady takie jak CD Projekt, InPost czy FAKRO pokazują, że przy odpowiedniej determinacji i długofalowej strategii można budować rozpoznawalne marki o międzynarodowym zasięgu. Ale pokazują też, jak rzadkie są to przypadki – i jak wiele pracy pozostaje do wykonania, by z wyjątków uczynić regułę.
W obliczu globalnej konkurencji i dominacji międzynarodowych gigantów, rozwój silnych polskich marek to nie luksus – to konieczność. To nie tylko więcej miejsc pracy i wyższe płace, ale także większa niezależność gospodarcza, bezpieczeństwo podatkowe i stabilność państwa. Ale to zadanie, którego nie zrealizuje ani sam rząd, ani sami przedsiębiorcy. Wymaga ono zaangażowania całego społeczeństwa: od polityków, przez urzędników, po konsumentów.
Nie chodzi o zamykanie się na świat, lecz o odważne budowanie własnej pozycji w jego strukturze. Wybierając produkty polskich marek, wspierając lokalnych przedsiębiorców i domagając się sprawiedliwych zasad gry na wspólnym rynku – współtworzymy rzeczywistość, w której coraz więcej firm z Polski będzie mogło mierzyć wysoko. Z polskiego kapitału, z polskiej jakości – ale przede wszystkim z poczucia wspólnej odpowiedzialności za przyszłość.